Translate

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 5

Obudziłam się po dziesiątej. Jak fajnie tak pospać. Nie byłam już podłączona do kroplówki, więc wstałam, żeby rozruszać kości. Chodziłam sobie po korytarzu. Następnie porozmawiałam z tatą Romka. Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Wspominałam już, że ich nienawidzę. Chyba tak. Kiedy wróciłam do swojego pokoju weszłam na facebooka. Nikogo nie było. Większość miała dzisiaj lekcje do 13. Zostaje tylko nadzieja, że Kornelia lub Lena urwą się chociaż z w-fu i mnie odwiedzą. Mogłyby się urwać też z biologii, ale mają do napisania sprawdzian. Tak to jest jak się chodzi na wagary. Wziełam z torby książkę. Nosiła tytuł "Brzydcy". Autorem tej książki był Scott Westerfeld.  Na okładce była dziewczyna w złotej masce i w fioletowej pelerynie. Muszę powiedzieć, że na pierwszy rzut oka mnie zaciekawiła. W godzinę przeczytałam dziesięć rozdziałów. Przeczytałabym więcej gdyby Romek nie zapukał do drzwi.
- Hej, nie przeszkadzam??
- Nie, wejdź. Nie powinieneś być na biologii?
-  Z w-fu mam zwolnienie po kontuzji, a biologia może poczekać.
- Miło wiedzieć, że wolisz mnie od biologii.
- Plus, ciekawość mi doskwiera. Zwłaszcza, że Adama nie było dzisiaj w szkole.
- No to nieźle się zdenerwował, tylko, że nie miał powodu.
- Dobra, opowiadaj.
- Z Adamem z całej paczki znam się najkrócej. Wszyscy chodziliśmy razem do podstawówki, a on doszedł do nas w gimnazjum. Miał problemy z matematyką, więc zaoferowałam mu pomoc. Przez ten czas bardzo się zaprzyjaźniliśmy. No i zaczął się we mnie podkochiwać, tylko ja go nadal tylko lubiłam. Wczoraj zaprosił mnie na randkę, a ja odmówiłam.
- Rzeczywiście bez powodu się obraził.
- No wiem. Powiedz co ciekawego w szkole?
- W sumie to nic. Wiem tylko, że dziewczyny zrywają się z w-fu i wpadają do ciebie.
- Jak miło.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bardzo polubiłam Romka. Zastanawiało mnie tylko skąd wiedział, że moja mama umarła kiedy byłam mała. Podejrzewałam, że widział papiery, albo ktoś z moich przyjaciół mi powiedział. Do pokoju weszły Lena i Kornelia.
- Hej. - przywitały się
- Cześć. - odpowiedziałam równocześnie z Romkiem
- Dobra, ja was zostawię. - powiedział blondyn i wyszedł
- Między wami coś jest. - stwierdziła Kornelia
- Tylko przyjaźń. - powiedziałam
- My i tak wiemy swoje. - powiedziała Lena
- Dobra, lepiej gadajcie czy Adam się do was odzywał.
- Właśnie miałam się ciebie spytać czy wiesz co z nim jest.
- Wczoraj wyszedł zdenerw'owany , bo odmówiłam mu randki.
- Wkurzył się?? - spytały równocześnie
- No właśnie. Dobra nie przejmujmy się nim.
Rozmawiałyśmy do szesnastej. Potem musiały iść, bo Kornelia miała tańce, a Lena musiała skończyć projekt. Krótko po tym jak one wyszły przyszedł tata Romka z wypisem. Podziękowałam mu i napisałam sms-a do taty czy mógłby mnie odebrać. Niestety był na patrolu i nie mógł. Przebrałam się i wyszłam na dwór. Padało. Lubiłam deszcz ale dzisiaj mi nie odpowiadała ta pogoda. Chciałam zadzwonić po taksówkę, ale usłyszałam głos Romka.
- Gdzie dzwonisz? - spytał
- To ja mam geny policjanta, a nie ty. - odpowiedziałam
- Ja za to jestem strasznie ciekawski. - powiedział - To gdzie?
- Po taksówkę. Tata jest na patrolu, a w taką pogodę spacer odpada. - odpowiedziałam
- Nie dzwoń, podwiozę cię. - powiedział
- To nie będzie problem?
- Nie często ma się okazję na miłe towarzystwo podczas drogi. - uśmiechjął się
- No skoro tak stawiasz sprawę, to czemu nie. - powiedziałam
Wsiedliśmy do jego srebnego samochodu. Nie znam się na markach, więc nie mogę stwierdzić jaka ona jest. Atmosfera podczas jazdy była bardzo przyjemna i całe pół godziny przegadaliśmy.
- Ty mnie podwiozłeś to teraz ja zapraszam na herbatę. - powiedziałam kiedy staneliśmy na podjeździe do mojego domu
- Z chęcią.
Wyjął kluczyki ze stacyjki i weszliśmy do środka.

3 komentarze: