Ucieszyłam się, że Romkowi spodobała się nasza mini wycieczka. Ponownie zawiązałam mu oczy. Nie musiałam tego robić w końcu jeden osobnik płci męskiej znał drogę na łąkę.
Szliśmy swobodnie rozmawiając na każdy temat, który przyszedł nam do głowy. To mi się podobało w naszej przyjaźni. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim i nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Kiedy się poznaliśmy nie sądziłam, że nasza przyjaźń aż tak się rozwinie. Teraz jesteśmy prawie nierozłączni. Gdzie on idzie, idę też ja. Jak dwa magnesy. Czy na pewno to nic więcej niż przyjaźń?
- Eliza? - głos Romka wyrwał mnie z zamyślenia - Słuchałaś mnie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
- Spytałem czy nasze poniedziałkowe wyjście do kina aktualne?
- Jasne. - odpowiedziałam - Czemu w ogóle pytasz?
- Bo może masz mnie już dosyć.
- Lubię spędzać z tobą czas.
Nie kłamałam. Naprawdę lubiłam z nim spędzać czas. W sumie dogadywałam się z nim lepiej niż z dziewczynami. Mogło to się wydawać naprawdę dziwne, ale taka była prawda.
Doszliśmy już pod mój dom. Zdjęłam Romkowi przepaskę i znowu ukazały mi się jego błękitne jak niebo oczy.
- Jak ci się podobało? - spytałam
- Było świetnie. - przytulił mnie
- Cieszę się, że ci się podobało.
Zrobiłam jeden krok w tył. Stanęłam na czymś i wywołało to u mnie brak równowagi. Złapałam się Romka próbując nie upaść. Niestety mój plan się nie powiódł i tylko pociągnęłam Romka w dół tak, że ja leżałam na betonie, a mój przyjaciel na mnie. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Możesz ze mnie zejść? - spytałam
- Jasne .
Romek się podniósł, a następnie pomógł wstać mi.
- Ty to masz koordynacje. - powiedział
- Ty się przewróciłeś na schodach, a ja na płaskiej powierzchni. Jesteśmy kwita? - wyciągnęłam rękę
- Ale wiesz, że ja ci tego nie zapomnę? - uścisnęliśmy sobie dłonie
- Domyślam się. - uśmiechnęłam się - Widzimy się jutro?
- Urodziny kuzyna, a niedziela?
- Spędzam dzień z tatą.
W tym przypadku wolałam mu nie mówić prawdy.
- Cały weekend bez ciebie? Jak jak to przeżyje? - blondyn zaczął udawać, że wpada w histerię
- A ja? Jutro dziewczyny pewnie streszczą mi całą dyskotekę, a w niedziele zapewne pojadę z tatą na ryby. - powiedziałam zrezygnowanym tonem
- Ryby nie będą takie złe, gorzej z dziewczynami.
- Czy ja wiem. Dzień z moim małomównym tatą może się okazać katorgą.
- Będę trzymać kciuki.
- Dzięki.
- To wpadnę po ciebie w poniedziałek. - powiedział wycofując się do samochodu
- To do poniedziałku. - przeszłam pod schody, żeby nie torować mu podjazdu, Romek pomachał mi jeszcze i wsiadł do samochodu
Stałam cały czas w tym samym miejscu i patrzyłam jak odjeżdża. Odprowadziłam go wzrokiem, a następnie wpatrywałam się w miejsce, w którym zniknął. Zaczęłam rozmyślać o nim. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mogliśmy powiedzieć sobie wszystko. Spędzałam z nim czas lepiej niż z kimkolwiek innym z mojej grupy przyjaciół. Przez moją głowę przeleciały wspomnienia związane z Romkiem. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam myśleć nad tym co nas łączy i zastanowiłam się nad tym czy to na pewno przyjaźń.
- Eliza? Słyszysz mnie?
Usłyszałam zmartwiony głos mojego ojca. Po sekundzie poczułam jak spływa po mnie coś mokrego. Zamyśliłam się tak, że nawet nie zauważyłam kiedy się rozpadało.
- Co mówiłeś? - spytałam
- Pytałem, czemu stoisz w deszczu?