Translate

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 9

 Obudziłam się o przed budzikiem, co na mnie jest dziwne. Usłyszałam jak ktoś trzaska drzwi. Pewnie tata wyszedł do pracy - pomyślałam, lecz po chwili usłyszałam odgłosy rozmowy i czyjeś kroki wchodzące po schodach, po minucie drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
- Wstawaj śpiochu. - usłyszałam znajomy głos Kornelii
- Co ci odbiło? Jest siódma, a dzisiaj mamy na ósmą. Zabrałaś mi pół godziny snu.
- To długa historia. fabian obudził mnie o szóstej i powiedział, że mam do niego przyjść i u niego był już Romek, stwierdziliśmy, że nam się nudzi, więc jesteśmy. To wcale nie taka długa historia.
- Dobra daj mi pięć minut i schodzę. - powiedziałam
- Zrobię ci naleśniki. - powiedziała wychodząc
- Wszystkie składniki w lodówce. - krzyknęłam za nią
Wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam te ciuchy. Włosy uczesałam w kłosa i zeszłam na dół. Już na schodach poczułam zapach naleśników.
- Cześć! - krzyknęłam do chłopaków
- Hej! - odkrzyknęli z salonu
Weszłam do kuchni i od razu zostałam poczęstowana naleśnikami roboty Kornelii.
- No, no spisałaś się. - powiedziałam po zjedzeniu
- Dziękuję. Chcesz odpisać zadanie z geografii? - zaczęła pic sok
- Nie, mam zrobione. - zachłysnęła się
- Co jej się stało? - spytał Romek wchodząc z Fabianem do kuchni
- Eliza ma zadanie z geografii. - powiedziała moja przyjaciółka
- Co? - zdziwił się Fabian
- Co w tym dziwnego? - spytał zdezorientowany Romek
- Krótka historia. Sprawdziany zazwyczaj za mnie pisze Lena, a zadania zawsze odpisuję. - powiedziałam - A ty jesteś idealnym korepetytorem i wczorajszy temat zrozumiałam.
- Jestem mistrzem. - powiedział blondyn
- Nie, żeby coś, ale zaraz musimy jechać. - powiedziała Kornelia
- Idę się spakować. - dopiłam sok i poszłam do swojego pokoju
 Do torby spakowałam; polski, matematykę, angielski, chemie, geografię i zeszłam na dół.
- Gotowa? - spytał fabian
- Ja nie Kornelia. - powiedziałam
- Słysze. - powiedziała wyżej wymieniona
- Masz, to słyszeć. - uderzyła mnie łokciem w żebro
- Nie chcę wam przerywać waszej ekscytującej wymiany zdań, ale musimy się zbierać. - powiedział jej chłopak
Wyszliśmy z domu. Zakluczyłam go i skierowaliśmy się do samochodu Romka. Kuzynostwo zajęło miejsca z przodu, a ja wraz z Kornelią zajęłyśmy te tylne. Chłopacy rozmawiali o jakieś drużynie piłkarskiej, której akurat nie kojarzyłam. Kornelia zaczęła rozmawiać o chłopakach z One Direction. Nie słuchałam jej. Tylko co jakiś czas rzucałam komentarze typu "och", "ach' itp.
- Wychodzicie? - przerwał nam głos Romka
- Tak. - odpowiedziałysmy równocześnie
Wyszłyśmy z samochodu i całą czwórką skierowaliśmy się do ławki, na której siedział Adam i Lena.
- Hej. - przywitali się
- No cześć. - powiedziałam
- Macie jakieś plany na weekend? - spytał Adam
- Więc w sobotę razem z Leną idę do Elizy, a niedzielę mam wolną. - powiedziała Kornelia
- Ja ma cały weekend wolny. - powiedział Fabian
- Nie masz, bo przecież w sobotę jedziemy na urodziny do Szymona. - przypomniał mu Romek
- Dobrze, ze mi przypomniałeś.
- Widzisz dobrze, ze masz Romka. - powiedziałam
- A ty jakie masz plany na niedzielę? - spytała Lena
- Spędzam czas z tatą. - zadzwonił dzwonek i poszliśmy na lekcje
W całym roku było niewiele dni, które spędzałam z tatą. Należały do nich urodziny, święta, tydzień ewentualnie dwa wakacji i rocznica śmierci mamy, która wypada właśnie w niedzielę. Nie wiem czy moi przyjaciele o tym nie pamiętali, czy nie chcieli pamiętać. Wolałabym to pierwsze. Zawsze przed rocznicą jej śmierci zachowywali się jakoś dziwnie. Jakby się nade mną litowali.  Nie wiem skąd mieli taki zwyczaj.