Translate

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 15

  Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Było na nim zdjęcie Korneli. odrzuciłam połączenie po czym szybko napisałam do niej SMS-a.
Nie mogę mówić
Odpisała prawie od razu.
Za pół godziny będziemy.
  Nici ze spania. - pomyślałam. Znając styl jazdy Korneli mogły tu być w ciągu pięciu minut.
Wstałam i poszłam do kuchni. Z górnej szafki wyciągnęłam delicje, wafelki, paluszki i paczkę chipsów. Z szafki obok wyciągnęłam cztery kubki, a z dolnej wyciągnęłam miskę i szklany półmisek. Do miski wsypałam chipsy. Do kubka włożyłam, a na półmisku rozłożyłam wszystkie ciastka i wafelki. Do pozostałych trzech kubków wlałam sok pomarańczowy.
  Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka i szczekanie Krakersa. Ładne mi pół godziny.- pomyślałam
Przeszłam do przedpokoju, wzięłam mojego pieska na ręce i otworzyłam drzwi.
- Od kiedy ty masz psa? - spytała Kornelia
- Nie odpowie ci. - powiedziała Lena
  Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam:
Krakers jest z nami od wczoraj. 
  Podałam jej telefon, a ona przeczytała tekst na głos.
- Krakers jest słodki. - powiedziała Lena i wyciągnęła ręce
  Podałam jej szczeniaka i zaprowadziłam je do salonu. Dziewczyny usiadły na kanapie, a ja w fotelu. Kornelia oddała mi telefon. Wykasowałam tekst i napisałam Opowiadajcie. Podałam telefon tym razem Lenie, a ona wykonała tą samą czynność co wcześniej Kornelia.
- Było iść. - powiedziała blondynka
- Nic z nas nie wyciągniesz. - dopowiedziała Lena i odłożyła Krakersa na ziemię
  Wyciągnęłam trzy palce i zaczęłam odliczać do zera. Wiedziałam, że to podziała, bo zawsze działało.
- No dobra. Było bardzo fajnie tylko szkoda, że ciebie nie było. Muzyka ta co zwykle.Chłopacy jak po jakieś zmowie. Każdy był w dżinsach i koszuli, a dziewczyny wiadomo. najlepsza wiadomość dla ciebie, Nina i Agata cały czas podpierały ściany. - skróciła mi Kornelia
  Podniosłam kciuki do góry. Nina i Agata nie należały do osób, którym życzyłam źle, ale nie należały tez do osób, którym życzyłam dobrze. Były mi całkowicie obojętne.
- A tobie jak minął wieczór?
  Wzięłam laptopa, ponieważ wiedziałam, że Nie skończy cie na jednym słowie.
Po włączeniu systemu weszłam w Worda i napisałam: Miło.
- Napisz w końcu z kim się umówiłaś. Znamy go? - spytała Kornelia
Tak znacie. Wieczór spędziłam z Romkiem. 
  Dziewczyny zrobiły wielkie oczy. Szczerze mówiąc zdziwiło mnie to. Myślałam, że łatwo się tego domyślą.
- Teraz nie wywiniesz się od spowiedzi. Gdzie byliście? Co robiliście?
Kornelia nie rozpędzaj się. Głównie rozmawialiśmy. 
- A gdzie byliście?
  Wiedziałam, że ukrywanie miejsca naszego pobytu nie ma sensu, więc napisałam: Na łące.
- A do mnie ma pretensje, że zabieram tam swojego chłopaka, jak sama zabiera swojego. - powiedziała z wyrzutem Kornelia
Po pierwsze to nie jest mój chłopak. - korciło mnie, żeby napisać "jeszcze" - fabian widział drogę na łąkę? - Kornelia kiwnęła potwierdzająco głową - No właśnie, a Romek nie.
- Niech ci będzie.
- Swoją drogą, nieźle się zasiedzieliście na tej łące, skoro dziś nie możesz mówić. - powiedziała Lena biorąc łyk napoju
To akurat tylko moja wina. 
- A co zrobiłaś?
Stałam na podjeździe i patrzyłam jak odjeżdża, a  potem się rozpadało.
- To wy jesteście parą czy nie, bo ja się już pogubiłam.
Jesteśmy przyjaciółmi, ale ja chyba go kocham. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka.
Chciałabym was bardzo mocno przeprosić,  że tak długo nic nie dostawałam,  ale wiecie szkoła,  a do tego masa zajęć dodatkowych. 
Nie obiecuję,  że się poprawię,  bo na prawdę na nic nie mam czasu.  Ale się postaram.  Liczą się chęci,  prawda?
To do następnej notki ☺

środa, 10 września 2014

Rozdział 14

Siedząc na kanapie usłyszałam rozmowę taty, z jego przyjaciele z pracy, z którym bardzo często jeździł na ryby, a dokładniej z panem Andrzejem. Był to niski bunet przy kości. W jego błękitnych oczach zawsze dostzragałam jakiś błysk.
- Cześć, przywiozłem ci...
- Ćśśś... Eliza nic nie wie. - powiedział mój tata
- Dobra, to ja będę się zmywać. - powiedział pan Andrzej
  Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Zaczęłam zastanawiać się o czym mogłam nie wiedzieć zazwyczaj tata o wszystkim mi mówił.
  Wszystko wyjaśniło się kiedy do pokoju wbiegł mały piesek, był mieszańcem wilka i jakieś innej rasy, której nie znałam. Jego sierść była jasnego brązu. Pomyślałam, że znowu przez weekend będę pilnować psa przyjaciela mojego taty. Jednak ostatni pies był yorkiem, czyżby Fifi odszedł do innego świata?
- Cześć mały. - wziełam go na ręcę
- Podoba ci się? - spytał mój tata wchodząc do salonu
- Pewnie, że tak. - powiedziałam - Znowu pan Andrzej wyjeżdża, a ty zaproponowałeś, że zajmę się jego psem? - to nie był wyrzut tylko czysta ciekawość, tata wiedział, że kocham zwierzęta
- Nie, ten pies jest dla ciebie.
- Naprawdę? - kiwnął potwierdzająco głową - Tato, kocham cię.
  Rzuciłam mu się na szyję. Nie mogłam w to uwierzyć. Tata zawsze był przeciwny zwierzętom w domu. czasem zgadzał się, żebym przez weekend popilnowała zwierząt sąsiadów lub pana Andrzeja i na tym zazwyczaj był koniec rozmowy o zwierzętach.
- Pies jest wyszkolony, więc większego problemu z nim nie będzie. Wszystko do opiwki nad nim stoi w przedpokoju, zostaje tylko wybrać mu imię. - pogłaskał szczeniaka po głowie
  Zamyśliłam się. Imię dla psa. Chyba większość właścicieli czworonogów ma z tym kłopot. Rozejrzałam sie po salonie w poszukiwaniu inspiracji i znalazłam ją na stole, a dokładniej w pudełku z krakersami.
- Krakers. - powiedziałam
- No i świetnie. - powiedział - Ja już pójdę się położyć. Dobranoc.
  Pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc. - powiedziałam
  Usłyszałam jego kroki na schodach, a po chwiliskrzyp drzwi do jego pokoju. Wstałam i poszłam do sprzedpokoju. Rzeczywiście było tam wszystko co potrzebne do opieki nad psem. W samym rogu stała karma. Obok były dwie błękitne miski. W jednej z nich była smycz. W postawionej obok reklamówce były produkty do pielęgnacji sierści. Zabrałam najpierw miski do kuchni, do jedej z nich wlałam wodę, a do drugiej wsypałam przyniesioną później karmę. Krakers od razu zaczął jeść. Zostawiłam go na chwilę samego i poszłam do łazienki poukłądać wszytkie produkty do pielęgnacji. Kiedy wróciłam na dół Krakers siedział w kuchni, wziełam go na ręcę i skierowałam się do swojego pokoju. Posadziłam Krakersa na podłodze obok łóżka jednak on miał inne plany i wskoczył na moje łóżko. Nie miałam serca go zrzucać, więc tylko przesunęłam go kawałek dalej. Następnie położyłam się nie zdejmując bluzy, gdyż nadal było mi zimno. Pogłaskałam mojego nowego przyjaciela, a po chwili zasnęłam.
  Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o ósmej. Pierwszym co do mnie dotarło był ból gardła.
  Krakers - chciałam zawołać pieska, ale tylko ruszyłam wargami.
  Straciłam głos. Poprostu świetnie. Czemu zawsze jak jestem chora to w dni wolne od szkoły? No cóż mówi się "trudno". Wziełam Krakersa na ręce i zeszłam do kuchni. Do jednej z misek należących do Krakersa wlałam świeżej wody, a do drugiej wsypałam karmy.
  Postanowiłam zrobić sobie herbaty z miodem i cytryną. Jednak nie udało mi się to, ponieważ okazało się, że w domu nie było miodu.
  Wyciągnęłam kubek z szafki, włożyłam do niegi torebkę herbaty. Następnie ukroiłam plaster cytryny. Po chwili woda zaczęła wrzeć, więc zdjełam ją z palnika i wlałam do kubka z herbatą.
  Po wypiciu herbaty wróciłam do pokoju. Ubrałam mój ulubiony czarny dres i wróciłam na dół. Krakers jakby czytał w moich myślach, czekał w przedpokoju. Zdjełam smycz z półki i przypiełam do obroży Krakersa. Dopiero teraz zauważyłam, że na jego obroży jest adresownik z moim numerem telefonu i adresem.
  Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i poszłam do parku, gdzie chodziliśmy bez celu.
  Do domu wróciliśmy po pół godzinie.  Może nie było to zbyt mądre z moim chorym gardłem ale nie przejmowałam się tym. W najgorszym przypadku nie pójdę z Romkiem w poniedziałek do kina.
  Krakers położył się na kanapie obok mnie. Zaczęłam skakać po kanałach. Nie było nic ciekawego, więc postanowiłam przespać się chwilę.
  Położyłam się tak, że Krakersa miałam tak jakby w nogach. Zamknęłam oczy i kiedy prawie zasnęłam zadzwonił mój telefon.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 13

***Eliza***
  Ucieszyłam się, że Romkowi spodobała się nasza mini wycieczka. Ponownie zawiązałam mu oczy. Nie musiałam tego robić w końcu jeden osobnik płci męskiej znał drogę na łąkę.
  Szliśmy swobodnie rozmawiając na każdy temat, który przyszedł nam do głowy. To mi się podobało w naszej przyjaźni. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim i nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Kiedy się poznaliśmy nie sądziłam, że nasza przyjaźń aż tak się rozwinie. Teraz jesteśmy prawie nierozłączni. Gdzie on idzie, idę też ja. Jak dwa magnesy. Czy na pewno to nic więcej niż przyjaźń?
- Eliza? - głos Romka wyrwał mnie z zamyślenia - Słuchałaś mnie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
- Spytałem czy nasze poniedziałkowe wyjście do kina aktualne?
- Jasne. - odpowiedziałam - Czemu w ogóle pytasz?
- Bo może masz mnie już dosyć.
- Lubię spędzać z tobą czas.
  Nie kłamałam. Naprawdę lubiłam z nim spędzać czas. W sumie dogadywałam się z nim lepiej niż z dziewczynami. Mogło to się wydawać naprawdę dziwne, ale taka była prawda.
  Doszliśmy już pod mój dom. Zdjęłam Romkowi przepaskę i znowu ukazały mi się jego błękitne jak niebo oczy.
- Jak ci się podobało? - spytałam
- Było świetnie. - przytulił mnie
- Cieszę się, że ci się podobało.
  Zrobiłam jeden krok w tył. Stanęłam na czymś i wywołało to u mnie brak równowagi. Złapałam się Romka próbując nie upaść. Niestety mój plan się nie powiódł i tylko pociągnęłam Romka w dół tak, że ja  leżałam na betonie, a mój przyjaciel na mnie. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Możesz ze mnie zejść? - spytałam
- Jasne .
  Romek się podniósł, a następnie pomógł wstać mi.
- Ty to masz koordynacje. - powiedział
- Ty się przewróciłeś na schodach, a ja na płaskiej powierzchni. Jesteśmy kwita? - wyciągnęłam rękę
- Ale wiesz, że ja ci tego nie zapomnę? - uścisnęliśmy sobie dłonie
- Domyślam się. - uśmiechnęłam się - Widzimy się jutro?
- Urodziny kuzyna, a niedziela?
- Spędzam dzień z tatą.
  W tym przypadku wolałam mu nie mówić prawdy.
- Cały weekend bez ciebie? Jak jak to przeżyje? - blondyn zaczął udawać, że wpada w histerię
- A ja? Jutro dziewczyny pewnie streszczą mi całą dyskotekę, a w niedziele zapewne pojadę z tatą na ryby. - powiedziałam zrezygnowanym tonem
- Ryby nie będą takie złe, gorzej z dziewczynami.
- Czy ja wiem. Dzień z moim małomównym tatą może się okazać katorgą.
- Będę trzymać kciuki.
- Dzięki.
- To wpadnę po ciebie w poniedziałek. - powiedział wycofując się do samochodu
- To do poniedziałku. - przeszłam pod schody, żeby nie torować mu podjazdu, Romek pomachał mi jeszcze i wsiadł do samochodu
  Stałam cały czas w tym samym miejscu i patrzyłam jak odjeżdża. Odprowadziłam go wzrokiem, a następnie wpatrywałam się w miejsce, w którym zniknął. Zaczęłam rozmyślać o nim. Nie znaliśmy się nawet tydzień, a byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.  Mogliśmy powiedzieć sobie wszystko. Spędzałam z nim czas lepiej niż z kimkolwiek innym z mojej grupy przyjaciół. Przez moją głowę przeleciały wspomnienia związane z Romkiem. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam myśleć nad tym co nas łączy i zastanowiłam się nad tym czy to na pewno przyjaźń.
- Eliza? Słyszysz mnie?
  Usłyszałam zmartwiony głos mojego ojca. Po sekundzie poczułam jak spływa po mnie coś mokrego. Zamyśliłam się tak, że nawet nie zauważyłam kiedy się rozpadało.
- Co mówiłeś? - spytałam
- Pytałem, czemu stoisz w deszczu?
- Zamyśliłam się. 
- Pewnie, zakochałaś się i tyle. - zatkało mnie, mój tata nigdy nie uderzał w gadki typu "zakochałaś się"
- Ciekawe w kim. 
- Lepiej wejdźmy do środka. Chyba, że chcesz się przeziębić. 
  Weszliśmy po schodach. Tata włożył klucz do zamka i go przekręcił. Wchodząc do środka zapaliłam światło w przedpokoju. 
- Idź wziąć prysznic, a ja przez ten czas zaparzę herbatę. 
  Poszłam na górę Najpierw weszłam do swojego pokoju, wzięłam piżamę i jedną z grubszych bluz. następnie poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Przebrałam się w piżamę, na którą włożyłam bluzę, ale mimo to było mi zimno.Zeszłam do salonu, gdzie czekał na mnie tata z kubkiem gorącej herbaty. 
- To coś dla mnie. - chwyciłam kubek, wzięłam jednego krakersa, który leżał na stole, zajęłam miejsce na kanapie obok taty i wtuliłam się w jego ramię
- Nie zmarzłabyś gdybyś nie stała na deszczu. 
- Nawet nie poczułam kiedy zaczęło padać 
  Naszą krótką dyskusję przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał dwudziestą drugą. 
- Kto to może być o tej porze? - spytałam
- Chyba wiem. 
  Podniósł się z kanapy i poszedł otworzyć drzwi.

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 12

***Romek***

- Gotowy na naszą wyprawę? - spytała moja przyjaciółka
- Ja jestem zawsze gotowy? - odpowiedziałem
  Eliza zmierzyła mnie wzrokiem.
- Raczej nie. - powiedziała - Poczekaj tutaj.
  Pobiegła na górę. Usłyszałem skrzyp otwierwanych drzwi, potem jak otwiera jakąś szufladę i czegoś w niej szuka, następnie dźwięk zamykanych drzwi i jej kroki na schodach. Wszystko zajeło jej jakieś dwie minuty.
- Załóż to. - powiedziała i wręczyła mi czarną przepaskę na oczy
- A dlaczego? - spytałem
- Mogę ci pokazać, to tajne miejsce, ale nie mogę ci pokazać jak do niego dojść. - powiedziała
- Serio? - spytałem niepewnie
- Serio. - potwierdziła
   Chwyciła przepaskę i po chwili stała za mną. Zobaczyłem ciemność i poczułem jak jej dłonie zawiązują supeł.
- Nic nie widzę. - powiedziałem
- O to mi chodziło. - mimo że jej nie widziałem doskonale wiedziałem, że teraz się uśmiecha
- To jak ja mam teraz gdziekolwiek iść? - spytałem
- Dasz mi rękę.
  Powiedziała to taki tonem jakbyśmy codziennie trzymali się za ręce. Skoro dla niej to taka gratka to dla mnie też.
- No dobra. - odpowiedziałem
- Chodź.
  Eliza chwyciła mohą rękę i zaczeła iść. Po chwili usłyszałem skrzyp otwieranych drzwi, a następnie poczułem podmuch wiatru, który muskał mi policzki.
- Tylko uważaj na... - poczułem jak lece w dół, a po chwili moje cztery litery miały nieprzyjemne spotkanie z ziemią - ... schody.
  Eliza zaczeła się śmiać.
- Od kiedy ty masz tu schody? - spytałem wstając
- Od zawsze. Zazwyczaj z nich zeskakujesz. Nic ci nie jest?
- Boli mnie tyłek, ale poza tym chyba wszystko wporządku.
- Idziemy?
- A nie możemy iść gdzie indziej?
- Myślałam, że jesteś na wszystko gotowy.
- Nie sądziłem, że ucierpią moje cztery litery.
- Możemy tam nie iść jak nie chcesz. - w jej głosie usłyszałem nutkę rozczarowania, westchnąłem zrezygnowany
- Jak tam pójdziemy to uwierzysz mi, że jestem gotowy na wszystko?
- Może. - powiedziała i chyba się uśmiechnęła
- To idziemy.
  Eliza znowu chwyciła mnie za rękę. Nie mogę powiedzieć, że mi to nie odpowiadało.
  Przez pierwsze dziesięć minut drogi słyszałem samochody jadące po ulicy, a potem tylko ćwierkanie ptaków i odgłos naszych kroków.
  Czyli Eliza  swoją kryjówkę mają w lesie. Nawet nie głupi pomysł ale nigdy nie wiadomo co lub kto może przytaić się w lesie.
  Chwila. Czy ja się martwię o Elize? W sumie to nic dziwnego. Przecież to moja przyjaciółka, prawda?
- Romek, słuchasz mnie? - spytała moja przyjaciółka
- Przepraszam. Zamyśliłem się. - powiedziałem
- Zauważyłam.
  Eliza puściła moją ręke. Poczułem jak rozwiązuje przepaskę z moich oczu. Mruknąłem kilka razy oślepiony słonecznym światłem. Po chwili moim oczom ukazała je się łąka. Była tam masa różnokolorowych kwiatów. Nie sposób je wszystkie wymienić. Wokół łąki rosły drzewa i podejrzewam, że gdyby nie Eliza nigdy bym nie trafił w to miejsce. Najprawdopodobniej bym się zgubił.
- Wow. - powiedziałem
- Widzisz takie cuda i stać cię tylko na jakieś zwykłe "wow"?
- Tu jest prześlicznie.
- Wiosną jescze piękniej.
- Jak tu trafiłyście?
- To nie był zbyt najlepszy okres w moim życiu, więc Kornelia, żeby mnie rozweselić wyciągała mnie na spacery i któregoś dnia wybrałyśmy się do lasu i kiedy myślałyśmy, że się zgubiłyśmy to tu trafiłyśmy.
- Macie farta.
- Wiemy.
  Pozachwalałem jescze na łąkę, porozmawialiśmy na różne tematy i postanowiliśmy wracać do domu.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka
Jak wam się podoba rozdział?
Wiem, że jest krótki, ale ostatnio nie mam weny.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 11

Przez prawie całą lekcję dziewczyny próbowały mnie namówić na dyskotekę. Podniosłam rękę.
- Słucham Eliza.
- Mogę się przesiąść? - spytałam
Nauczyciel zmierzył spojrzeniem moje przyjaciółki.
- Oczywiście. - odpowiedział
Usiadłam koło niego. Jakie szczęście, że Marka dzisiaj nie było.
- Dziewczyny nie dają żyć?
- Jak zauważyłeś.
- Zastanawiam się czy to dobrze, że idziesz gdzieś ze mną, a nie na dyskotekę.
- A co, chcesz teraz wszystko odwołać?
- Nie, ale dziewczyny nie dadzą ci żyć.
- Przeżyłam trzy lata, to przeżyje i tym raz.
- Mam nadzieję. - powiedział mój przyjaciel
Zadzwonił dzwonek oznajmujący zakończenie lekcji. Jedna godzina z głowy jeszcze trzy i zaczynamy weekend.

***

Nareście koniec lekcji. Przynajmniej dla mnie i Romka, gdyż zostały tylko w-fy, a my mamy zwolnienia.
- Jednak są jakieś plusy przemęczenia. - powiedziałam kiedy szliśmy w kierunku jego samochodu
- Tylko przypadkiem znowu się nie przemęczaj. Mój tata nie chcę cię znowu widzieć w szpitalu.
- Szkoda, tak miło się rozmawiało. - wsiedliśmy do samochodu, po chwili ruszyliśmy
- Przekaże, że ma cie zaprosić na pogawędke przy kawie.
- Kiepski pomysł. Nie pijam kawy.
- No to na pogawędkę przy herbacie.
- Z przyjemnością przyjmę zaproszenie.
Romek zatrzymał się na podjeździe do mojego domu. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Wyjełam klucze z torby za breloczek, którym był mały pluszowy piesek.
- Fajny brelok. - powiedział Romek, kiedy weszliśmy do środka
- Na szczęście. - odpowiedziałam - Dopiero teraz go zauważyłeś?
- Jakoś nigdy wcześniej nie zwróciłem na niegk uwagi.
- Jesteś mało spostrzegawczy. - weszliśmy do salonu - Herbaty?
- Chętnie. - powiedział
  Wstałam i poszłam do kuchni. Do metalowegk czajnika wlałam wody. Z górnej szafki wyciągnęłam dwa żółte kubki, następnie włożyłam po woreczku herbaty do każdego z nich i wróciłam do salonu.
- Zaraz będzie. - usiadłam na kanapie obok Romka
- Jutro jest sprawdzian z muzyki? - spytał mój przyjaciel
- Muzyka? Tak z biografii Chopina. - przypomniałam sobie
- To jest akurat proste. Kiedyś nam zrobił ze wszystkich instrumentów dętych. Musieliśmy powypisywać ich nazwy i jak się tworzy na nich dźwięk.
- To ja już wolę biografie Chopina.
- Tak myślałam.
Usłyszałam dźwięk gotowanej wody. Poszłam do kuchni i wyłączyłam gazówkę, na której stał czajnik, a następnie wlałam wody do kubków. Chwyciłam ich ucha i zaniosłam do salonu.
- Proszę. - powiedziałam podając mu kubek
- Dzięki. - powiedział
Zajeliśmy się przepisywaniem życiorysu polskiegi kompozytora i zadaniami domowymi. Kiedy skończyliśmy spytałam:
- Gotowy na naszą wyprawę? - spytałam
- Ja jestem zawsze gotowy. - odpowiedział

Liebster Blog Award

Hej! Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez RUSHERKA i Ola Maslow,

„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”. 


Pytania od RUSHERKA:

1.Ulubiona pora roku i dlaczego ją lubisz?
Odp. Zima, ponieważ uwielbiam chodzić w ciepłych swetrach *.*


2.Ulubiony aktor?
Odp. Nie licząc Big Time Rush to Robert Pattinson

3.Ulubione opowiadanie?
Odp. Wszystkie, które czytam są moimi ulubionymi

4.Dlaczego piszesz blog?
Odp. Żeby chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości i znaleźć się w świecie,  którym chciałabym być.

5.Skąd inspiracja?
Odp. Z muzyki

6.Ulubiona marka samochodu?
Odp. Nie znam się na  markach samochodu i nie mogę wybrać swojej ulubionej.

7.Szczeliwa liczba?
Odp. Nie mam. Szczęścia nie przynosi mi numerologia

8.Co lubisz robić po szkole?
Odp. Spędzać czas ze znajomymi.

9.Ulubiona piosenka?
Odp. Big Time Rush - "We are" i Łzy - "Opowiem wam jej historię"

10.Co poradziłabyś innym?
Odp. Że zawsze trzeba wierzyć, że marzenia się spełniają

11.Lubisz chodzić do parku?
Odp. Uwielbiam <3

Pytania od Ola Maslow:

1. Od kiedy jesteś Rusher? 
Odp. Od 28 listopada 2010 r.\

2. Ulubiona potrawa?
Odp. Nie ma takiej.

3. Jakie jest twoje marzenie?
Odp. Poznać BTR

4. Ulubiony serial?
Odp. Big Time Rush

5. Ulubiony cytat?
Odp. "Życie jest zbyt krótki, aby je organiozować" `~ Kendall Schmidt

6. Ulubiony napój?
Odp. Sok pomarańczowy

7. Ulubiony miesiąc?
Odp. Luty i Listopad

8. Ulubiony przedmiot i dlaczego ten?
Odp. W-f, ponieważ zawsze graliśmy w jakieś gry zespołowe, które uwielbiam.

9. Ulubiony aktor?
Odp. Nie licząc Big Time Rush to Robert Pattinson

10. Ulubiona aktorka?>
Odp. Kristen Stewart

11. Wolisz iśc do teatru czy do kina?
Odp. Do kina

Nominuję:
http://btr-zycie-w-palmwoods.blogspot.com
http://rusherka-opowiada-o-btr.blogspot.com
http://imaginy-bigtimerushpoland.blogspot.com
http://odnalezieni-po-latach.blogspot.com
http://we-are-young-and-dumb.blogspot.com
http://feelthelove3.blogspot.com
http://paula-morgan-czyli-wampir.blogspot.com
http://kendall-i-marta.blogspot.com
http://crazy-f-you.blogspot.com
http://in-the-spotlight-with-bigtimerush.blogspot.com
http://paulinakfs.blogspot.com

Pytania ode mnie:
1.Co zachęciło cię do założenia bloga?
2. Ile lat jesteś Rusherką?
3. Ulubiony film?
4. Ulubione opoiwadanie
5. Ile masz lat?
6. Ulubiony członek BTR
7. Ulubiony kolor?
8. Jak stałas się Rusherką?
9. Ulubione zwierze?
10. Jakie sytuacje mogą cię zdenerwować?
11. Lubisz miasto, w którym mieszkasz?

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 10 + przeprosiny

Dziś jest dzień dyskoteki. Mimo wielu namów nie idę na nią. Wolę ten czas spędzić z Romkiem. A co tam. Najwyżej dziewczyny będą miały dziwne podejrzenia.
Ubrałam się, włosy uczesałam w warkocza i zeszłam na dół. Zjadałam na śniadanie jajecznice i spakowałam się do szkoły. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, stał w nich... Kto? Oczywiście Romek.
- Czy ty naprawdę nie masz co robić w domu? - wpuściłam go do środka
- Ciebie też miło widzieć.
- Ale ja pytam serio. - przeszliśmy do salonu
- Alicja i Kuba kłócą się o to co robimy w niedzielę.
- Spędź czas z tatą, tak jak ja. - zaproponowałam mu
- Tylko mój tata w niedziele rano jedzie na szkolenie, więc przez tydzień mamy wolne mieszkanie.
- Żyjąc z moim tatą czuję się jakbym żyła sama.
- To też ma swoje plusy.
- Może ale mało. - powiedziałam - Jakie Kuba i Alicja mają propozycje?
- Alicja chce iść na tańce, a Kuba na wycieczkę.
- Przy tym i przy tym się zmęczysz. - stwierdziłam
- I to jest najgorsze. - powiedział
- Ty leniu! - wyzwałam go
- Miło mi Romek jestem.
- Pamiętasz o naszej wycieczce? - zmieniłam temat
- Jak mógłbym zapomnieć? - odpowiedział pytaniem
- No ja myślę. - powiedziałam, usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu - Lena.
- Nie odbierasz?
- Eliza no chodź dzisiaj na dyskotekę. - spróbowałam naśladować głos mojej przyjaciółki, ale mi nie wyszło
- Tak rzadko chodzisz na dyskoteki?
- Byłam aż na jednej. Nina wylała na mnie sok, a potem odwdzięczyłam jej się tym samym tylko obrzuciłam ją jeszcze serpentyną. Długa historia.
- A my się zaraz spóźnimy. - pokazał mi zegarek, który wskazywał 7:50
- Zdążymy.
Przeszliśmy do przedpokoju. Szybko ubrałam buty. Kiedy wyszliśmy z domu przekluczyłam drzwi, a następnie wsiadłam do samochodu razem z Romkiem.
- Zakład, że dziewczyny będą cię próbowały namówić na pójście.
- Dobra i tak przegram.
Kiedy staliśmy na szkolnym parkingu, wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się prosto do klasy. Gdy weszliśmy do sali muzycznej "napadły" na mnie Lena i Kornelia.
- Eliza... - zaczęły
- Nie, nie idę na dyskotekę. - przerwałam im
- No proszę. - powiedziała Kornelia
- Jestem umówiona.
- To zmień plany.
- Romek ratuj. - spojrzałam błagalnie na przyjaciela
- Dwie dziewczyny przeciwko mnie? Wybacz, ale mogę nie wyjść z tego żywy. - powiedział
- Policzymy się. - powiedziałam
- Też cię lubię.
- Ja ciebie przestaje.
Zadzwonił dzwonek, więc usiedliśmy do naszych ławek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Jak wam mijają wakacje?
Chciałabym was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam głowę zawaloną szkołą. Wiecie poprawki, a potem jescze zostawanie po szkole, bo próby poloneza i zakończenia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Do następnej notki :)