Translate

środa, 10 września 2014

Rozdział 14

Siedząc na kanapie usłyszałam rozmowę taty, z jego przyjaciele z pracy, z którym bardzo często jeździł na ryby, a dokładniej z panem Andrzejem. Był to niski bunet przy kości. W jego błękitnych oczach zawsze dostzragałam jakiś błysk.
- Cześć, przywiozłem ci...
- Ćśśś... Eliza nic nie wie. - powiedział mój tata
- Dobra, to ja będę się zmywać. - powiedział pan Andrzej
  Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Zaczęłam zastanawiać się o czym mogłam nie wiedzieć zazwyczaj tata o wszystkim mi mówił.
  Wszystko wyjaśniło się kiedy do pokoju wbiegł mały piesek, był mieszańcem wilka i jakieś innej rasy, której nie znałam. Jego sierść była jasnego brązu. Pomyślałam, że znowu przez weekend będę pilnować psa przyjaciela mojego taty. Jednak ostatni pies był yorkiem, czyżby Fifi odszedł do innego świata?
- Cześć mały. - wziełam go na ręcę
- Podoba ci się? - spytał mój tata wchodząc do salonu
- Pewnie, że tak. - powiedziałam - Znowu pan Andrzej wyjeżdża, a ty zaproponowałeś, że zajmę się jego psem? - to nie był wyrzut tylko czysta ciekawość, tata wiedział, że kocham zwierzęta
- Nie, ten pies jest dla ciebie.
- Naprawdę? - kiwnął potwierdzająco głową - Tato, kocham cię.
  Rzuciłam mu się na szyję. Nie mogłam w to uwierzyć. Tata zawsze był przeciwny zwierzętom w domu. czasem zgadzał się, żebym przez weekend popilnowała zwierząt sąsiadów lub pana Andrzeja i na tym zazwyczaj był koniec rozmowy o zwierzętach.
- Pies jest wyszkolony, więc większego problemu z nim nie będzie. Wszystko do opiwki nad nim stoi w przedpokoju, zostaje tylko wybrać mu imię. - pogłaskał szczeniaka po głowie
  Zamyśliłam się. Imię dla psa. Chyba większość właścicieli czworonogów ma z tym kłopot. Rozejrzałam sie po salonie w poszukiwaniu inspiracji i znalazłam ją na stole, a dokładniej w pudełku z krakersami.
- Krakers. - powiedziałam
- No i świetnie. - powiedział - Ja już pójdę się położyć. Dobranoc.
  Pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc. - powiedziałam
  Usłyszałam jego kroki na schodach, a po chwiliskrzyp drzwi do jego pokoju. Wstałam i poszłam do sprzedpokoju. Rzeczywiście było tam wszystko co potrzebne do opieki nad psem. W samym rogu stała karma. Obok były dwie błękitne miski. W jednej z nich była smycz. W postawionej obok reklamówce były produkty do pielęgnacji sierści. Zabrałam najpierw miski do kuchni, do jedej z nich wlałam wodę, a do drugiej wsypałam przyniesioną później karmę. Krakers od razu zaczął jeść. Zostawiłam go na chwilę samego i poszłam do łazienki poukłądać wszytkie produkty do pielęgnacji. Kiedy wróciłam na dół Krakers siedział w kuchni, wziełam go na ręcę i skierowałam się do swojego pokoju. Posadziłam Krakersa na podłodze obok łóżka jednak on miał inne plany i wskoczył na moje łóżko. Nie miałam serca go zrzucać, więc tylko przesunęłam go kawałek dalej. Następnie położyłam się nie zdejmując bluzy, gdyż nadal było mi zimno. Pogłaskałam mojego nowego przyjaciela, a po chwili zasnęłam.
  Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, bo o ósmej. Pierwszym co do mnie dotarło był ból gardła.
  Krakers - chciałam zawołać pieska, ale tylko ruszyłam wargami.
  Straciłam głos. Poprostu świetnie. Czemu zawsze jak jestem chora to w dni wolne od szkoły? No cóż mówi się "trudno". Wziełam Krakersa na ręce i zeszłam do kuchni. Do jednej z misek należących do Krakersa wlałam świeżej wody, a do drugiej wsypałam karmy.
  Postanowiłam zrobić sobie herbaty z miodem i cytryną. Jednak nie udało mi się to, ponieważ okazało się, że w domu nie było miodu.
  Wyciągnęłam kubek z szafki, włożyłam do niegi torebkę herbaty. Następnie ukroiłam plaster cytryny. Po chwili woda zaczęła wrzeć, więc zdjełam ją z palnika i wlałam do kubka z herbatą.
  Po wypiciu herbaty wróciłam do pokoju. Ubrałam mój ulubiony czarny dres i wróciłam na dół. Krakers jakby czytał w moich myślach, czekał w przedpokoju. Zdjełam smycz z półki i przypiełam do obroży Krakersa. Dopiero teraz zauważyłam, że na jego obroży jest adresownik z moim numerem telefonu i adresem.
  Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i poszłam do parku, gdzie chodziliśmy bez celu.
  Do domu wróciliśmy po pół godzinie.  Może nie było to zbyt mądre z moim chorym gardłem ale nie przejmowałam się tym. W najgorszym przypadku nie pójdę z Romkiem w poniedziałek do kina.
  Krakers położył się na kanapie obok mnie. Zaczęłam skakać po kanałach. Nie było nic ciekawego, więc postanowiłam przespać się chwilę.
  Położyłam się tak, że Krakersa miałam tak jakby w nogach. Zamknęłam oczy i kiedy prawie zasnęłam zadzwonił mój telefon.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ,ale czemu przerwałaś ,gdy zadzwonił telefon??
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z kom. wyżej dlaczego jak telefon zadzwonił to przerwałaś? ;D
    Rozdział super ;)
    Czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj czemu akurat w takim miejscu? Hmm? Pisz szybko bo się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału xD
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow i czemu telefon? pisz szybko nn :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://wordliwe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń